-Postrzelili Carter'a. Kula wylądowała w nodze. Jest teraz w szpitalu, ma operację. Jest też cały poobijany.
Przysięgam , że gdyby nie Harry uderzyłabym głową o blat i sama leżałabym w szpitalu. Nic nie mówiąc tylko z łzami w oczach pobiegłam na górę się ubrać. Ugh. Czemu akurat mój brat musiał ucierpieć ? Nie mówię, że chciałabym żeby był to Liam lub Niall. Po cholerę oni w ogóle chodzą na te jebane akcje ?! Ale lepiej w nogę niż w serce. Obu wszystko było dobrze. Szybko się ubrałam oraz uczesałam i umyłam po czym w ekspresowym tempie zbiegłam na dół. Przysięgam, że nigdy tak szybko się nie ubierałam.
- Harry ! - krzyknęłam , informując chłopaka , że już jestem gotowa po czym wybiegłam z domu i czekałam na niego przy samochodzie.
Szybciej, szybciej , szybciej. Szeptałam w głowie , kiedy jechaliśmy samochodem . Co chwilę pośpieszałam bruneta. Loczek parkował przed szpitalem a ja , gdy samochód jeszcze jechał wyskoczyłam z auta i wbiegłam do wielkiego, białego budynku. Podbiegłam do niskiej brunetki w białym fartuchu.
-Dzień dobry, wie pani może, w której sali leży mój brat ? - mówiłam bardzo szybko. Widać było, że kobieta ledwo mnie zrozumiała. Po chwili podbiegł do nas Hazz i objął mnie w tali.
-Jak nazywa się brat ?
-Carter West. - odpowiedziałam błyskawicznie. Sprawdziła coś na jakiejś kartce i robiła to w chuj wolno.
-Sala numer 75 , piętro drugie.
Wyrwałam się z objęć bruneta i pobiegłam schodami na drugie piętro . Nie miałam czasu czekać na windę. Gdy dobiegłam do sali 75 byłam nieźle zdyszana. Weszłam wolno do i myślałam , że zemdleję, ale Harry jako mój anioł stróż złapał mnie w odpowiednim momencie. Mój brat był przytomny, ale jego noga była w gipsie a jego twarz .. Cała posiniaczona. Kocham go, ale ten pojebany człowiek mógł uważać zanim dołączył do tego jebanego gangu. Usiadłam na krześle, które stało obok jego łóżka i złapałam go za rękę. Syknął z bólu. No nieźle. Puściłam ją i ułożyłam moje ręce na udach.
-J-jak to się stało ? - szepnęłam, nie wiem nawet dlaczego.
- Pojechaliśmy po pieniądze za ...- wychrypiał. Mówił z trudem.
-Nie mów już nic. - przerwałam. - Widzę , że mówisz z trudem. Chłopcy mi wszystko opowiedzą. Musisz szybko wyzdrowieć, braciszku .- uśmiechnęłam się delikatnie co odwzajemnił.
-Kocham Cię. - powiedział poruszając tylko ustami.
-Też cię kocham. - odpowiedziałam w taki sam sposób co on na co po raz kolejny się uśmiechnął.
-Siema ! - do sali wpadła reszta . Nie są tacy źli jak myśli cała szkoła. O cholera. SZKOŁA. To już po jutrze. Dobra, Allie wytrzymasz jeszcze tylko dwa miesiące i wakacje ♥.
Posiedzieliśmy wszyscy razem aż pielęgniarki nas nie wygoniły mówiąc , że Carter musi odpocząć. Pożegnałam się z bratem i razem z moim chłopakiem pojechałam do domu. Harry całą drogę trzymał swoją rękę na moim udzie, a ja moją rękę na jego. Wysiedliśmy z samochodu i po wejściu do domu położyliśmy się na kanapie.
-Masz na coś ochotę ? - zapytałam patrząc na bruneta. Myślałam o jedzeniu, ale jak to Harry.
- Ty dobrze wiesz na co. - powiedział uśmiechając się do mnie zadziornie. Opuściłam głowę,
-Wiesz, że ja... Że ja nie mogę. - złapał moją twarz w swoje dłonie i spojrzał mi w oczy.
-Wiem i nie naciskam. Zrobimy to kiedy będziesz gotowa. - pocałował mnie delikatnie, ale bardzo czule.
Położył się na kanapie a ja na nim . Tak mi najwygodniej. Było tak zajebiście cudownie, ale każdy, dosłownie każdy chce nam to przerwać. Tym razem Louis. Wszedł... To mało powiedziane. Wbiegł do salonu i gdy nas zobaczył delikatnie się uśmiechnął. Harry usiadł, ale cały czas trzymał mnie w swoich ramionach.
-Co chcesz ? - zapytał brunet.
-Izy była u ciebie w domu. - odpowiedział niebieskooki.
- Harry ! - krzyknęłam , informując chłopaka , że już jestem gotowa po czym wybiegłam z domu i czekałam na niego przy samochodzie.
Szybciej, szybciej , szybciej. Szeptałam w głowie , kiedy jechaliśmy samochodem . Co chwilę pośpieszałam bruneta. Loczek parkował przed szpitalem a ja , gdy samochód jeszcze jechał wyskoczyłam z auta i wbiegłam do wielkiego, białego budynku. Podbiegłam do niskiej brunetki w białym fartuchu.
-Dzień dobry, wie pani może, w której sali leży mój brat ? - mówiłam bardzo szybko. Widać było, że kobieta ledwo mnie zrozumiała. Po chwili podbiegł do nas Hazz i objął mnie w tali.
-Jak nazywa się brat ?
-Carter West. - odpowiedziałam błyskawicznie. Sprawdziła coś na jakiejś kartce i robiła to w chuj wolno.
-Sala numer 75 , piętro drugie.
Wyrwałam się z objęć bruneta i pobiegłam schodami na drugie piętro . Nie miałam czasu czekać na windę. Gdy dobiegłam do sali 75 byłam nieźle zdyszana. Weszłam wolno do i myślałam , że zemdleję, ale Harry jako mój anioł stróż złapał mnie w odpowiednim momencie. Mój brat był przytomny, ale jego noga była w gipsie a jego twarz .. Cała posiniaczona. Kocham go, ale ten pojebany człowiek mógł uważać zanim dołączył do tego jebanego gangu. Usiadłam na krześle, które stało obok jego łóżka i złapałam go za rękę. Syknął z bólu. No nieźle. Puściłam ją i ułożyłam moje ręce na udach.
-J-jak to się stało ? - szepnęłam, nie wiem nawet dlaczego.
- Pojechaliśmy po pieniądze za ...- wychrypiał. Mówił z trudem.
-Nie mów już nic. - przerwałam. - Widzę , że mówisz z trudem. Chłopcy mi wszystko opowiedzą. Musisz szybko wyzdrowieć, braciszku .- uśmiechnęłam się delikatnie co odwzajemnił.
-Kocham Cię. - powiedział poruszając tylko ustami.
-Też cię kocham. - odpowiedziałam w taki sam sposób co on na co po raz kolejny się uśmiechnął.
-Siema ! - do sali wpadła reszta . Nie są tacy źli jak myśli cała szkoła. O cholera. SZKOŁA. To już po jutrze. Dobra, Allie wytrzymasz jeszcze tylko dwa miesiące i wakacje ♥.
Posiedzieliśmy wszyscy razem aż pielęgniarki nas nie wygoniły mówiąc , że Carter musi odpocząć. Pożegnałam się z bratem i razem z moim chłopakiem pojechałam do domu. Harry całą drogę trzymał swoją rękę na moim udzie, a ja moją rękę na jego. Wysiedliśmy z samochodu i po wejściu do domu położyliśmy się na kanapie.
-Masz na coś ochotę ? - zapytałam patrząc na bruneta. Myślałam o jedzeniu, ale jak to Harry.
- Ty dobrze wiesz na co. - powiedział uśmiechając się do mnie zadziornie. Opuściłam głowę,
-Wiesz, że ja... Że ja nie mogę. - złapał moją twarz w swoje dłonie i spojrzał mi w oczy.
-Wiem i nie naciskam. Zrobimy to kiedy będziesz gotowa. - pocałował mnie delikatnie, ale bardzo czule.
Położył się na kanapie a ja na nim . Tak mi najwygodniej. Było tak zajebiście cudownie, ale każdy, dosłownie każdy chce nam to przerwać. Tym razem Louis. Wszedł... To mało powiedziane. Wbiegł do salonu i gdy nas zobaczył delikatnie się uśmiechnął. Harry usiadł, ale cały czas trzymał mnie w swoich ramionach.
-Co chcesz ? - zapytał brunet.
-Izy była u ciebie w domu. - odpowiedział niebieskooki.
Super
OdpowiedzUsuńSuperr :* Kto to Izy ? może była Stylesa O_o lol . Niech Carter wyzdrowieje ! Życzę weny i czekam na Next'a
OdpowiedzUsuń